Regały do magazynu i zastępstwo w sklepie

Moja przyjaciółka prowadziła swój sklep. Było to bardzo oblegane miejsce, miała taką hurtownię odzieży, i sprzedawała też detalicznie.
Świeży towar trafiał wprost na regały magazynowe
Cały Poznań tu przyjeżdżał, by kupić swoje ubrania o wiele taniej niż w miejscowych sklepach. Ja też u niej kupowałam. Któregoś dnia poprosiła mnie o zastępstwo, z powodu pilnego wyjazdu. Jej mama zachorowała, i nie miał się kto zająć sklepem. Zgodziłam się, ale nie wiedziałam, czy podołam. Jedyne co, to wyposażenie cukierni dobrze znałam, bo miałam praktyki u cukiernika. No ale w sklepie z odzieżą, to nie wiedziałam, jak to będzie. No ale zgodziłam się. Uzupełniałam na początek regały magazynowe, bo akurat przyjechał producent ze swoimi produktami. Przyjaciółka przez telefon instruowała mnie co robić, co podpisać, i jak sprawdzić, czy wszystko się zgadza. Później sprawdzone przez wielu regały do magazynu z Poznania wypełniły się świeżutkim towarem, który na drugi dzień miałam porozkładać na półkach przed otwarciem. Oczywiście wywiesiłam kartkę, że mamy nową dostawę. Od rana zapełniałam regały sklepowe i starałam się ze wszystkim zdążyć. Układałam kolorami i rozmiarami, mam nadzieję, że dobrze, bo o tym nie zdążyłam porozmawiać z przyjaciółką. Była już w szpitalu i nie chciałam jej przeszkadzać. Popatrzyłam na inne półki i zastosowałam tę samą zasadę układania, co na nich. Jak już regały półkowe były zapełnione, to mogłam sobie odpocząć i otworzyć sklep. Ludzi było bardzo dużo, bałam się, że nie ogarnę tego tłumu, no ale jakoś sobie poradziłam, chociaż kolejki były spore. Po pół godziny wózki sklepowe się skończyły, bo klienci już wybrali wszystkie.
To był jakiś szok dla mnie, jak taka burza piaskowa by po sklepie przeszła. No ale jednak mogę się nazwać herosem, bo opanowałam dzikie kolejki, i ze wszystkim sobie dałam radę.